miałem 10 lat tekst
Tłumaczenia w kontekście hasła "kiedy miałem 10 lat" z polskiego na hiszpański od Reverso Context: Kiedy miałem 10 lat, zbudowałem maszynę przytulającą. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja
Tekst piosenki: I. Miałem 10 lat, gdy na Widzew wziął mnie brat. Pod zegarem był fan-club. Kumpel barwy wzniósł, usłyszałem: "Widzew Łódź!" I nie mogłem w nocy spać. Dziś znów jadę tam, gdzie kochany Widzew gra. Dopingiem pomogę mu. Bardzo dobrze wiem, że dziś nie zawiedzie mnie.
Kiedy miałem 10 lat, najbardziej lubiłem dowiadywać się nowych rzeczy, spędzałem sporo czasu w bibliotece, lubiłem czytać książki historyczne, oglądać mapy, studiować dane, analizować przyczyny
Stream kiedy miałem 10 lat, żem do kibla wpadł by SuperMusicunt🎤🎧 on desktop and mobile. Play over 320 million tracks for free on SoundCloud.
Translations in context of "kiedy miałem 18 lat" in Polish-English from Reverso Context: Założyłem ASK4 kiedy miałem 18 lat. Translation Context Grammar Check Synonyms Conjugation Conjugation Documents Dictionary Collaborative Dictionary Grammar Expressio Reverso Corporate
Tłumaczenia w kontekście hasła "odkąd miałem" z polskiego na hiszpański od Reverso Context: Zabierają mnie odkąd miałem dziewięć lat. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate
rumus suku ke n dari barisan 2 6 12 20 adalah. Andrzej Łapicki urodził się w 1926 r. Wojna nie przeszkodziła mu jednak w edukacji. Studiował w konspiracyjnym Polskim Instytucie Sztuki Teatralnej W 1947 r. przyjął posadę lektora Polskiej Kroniki Filmowej, czego później długo żałował W tym samym roku Łapicki poznał swoją pierwszą żonę, z którą spędził 58 lat Zofia Chrząszczewska przez lata przymykała oko na liczne romanse męża. Aktor nigdy nie planował rozwodu i uważał żonę za swojego najlepszego przyjaciela Po śmierci żony Łapicki wycofał się z życia publicznego aż na cztery lata. Z dołka wyciągnęła go jednak młodsza o 60 lat Kamila Mścichowska Aktor zmarł we śnie w swoim mieszkaniu 21 lipca 2012 r. Miał 88 lat. Po jego śmierci okazało się, że podczas choroby młoda żona nie okazywała mu wsparcia Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu — Wspaniały, piękny i niewierny mężczyzna. Wierny był tylko sobie i zawodowi uprawianemu na jego warunkach — pisała na swoim blogu Krystyna Janda już po odejściu aktora. Andrzej Łapicki urodził się w 1926 r. w Rydze, na Łotwie. Całe dzieciństwo spędził jednak w Warszawie. Dorastał w inteligenckiej, zamożnej rodzinie pod czułą opieką matki, która dbała o jego rozwój kulturalny i razem chodzili na rozmaite spektakle. Studia w konspiracyjnym Polskim Instytucie Sztuki Teatralnej rozpoczął jednak dzięki kolegom, którzy powiedzieli mu, że właśnie tam trafiają najpiękniejsze dziewczyny. Po II wojnie światowej zadebiutował w Teatrze Wojska Polskiego w Łodzi, jako Kuba w "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego. W 1947 r. przyjął posadę lektora Polskiej Kroniki Filmowej — później długo żałował, że był częścią komunistycznej propagandy. — Nie wypowiedziałem się jako aktor filmowy w pełni, nie zaistniałem jako reprezentant swojego pokolenia. Film to moja niewypełniona karta — twierdził. Mimo to na brak propozycji nie narzekał. Zagrał w takich filmach jak "Lalka", "Ziemia obiecana", "Panny z Wilka" czy "Lawa". Wiemy, ile Wokulski wydał na Łęcką. To szalona kwota, choć są wątpliwości Musiał kopać własny grób Anegdotami z czasów wojny mógł sypać jak z rękawa. Na pytanie Edyty Gietki z "POLITYKI" — Czy to prawda, że dotknął pan Adolfa Hitlera? — odpowiedział — Nie, tylko go widziałem. (...) Hitler jechał w obstawie z Okęcia ul. Grójecką, a ja przysiadłem na jakiejś skrzynce przy placu Narutowicza, miałem z 15 lat. Podszedł do mnie Niemiec i pyta: – A co ty tu siedzisz? – No, bo ja chciałbym Hitlera zobaczyć. Niemiec: – O, to bardzo ładnie postępujesz — zdradził w wywiadzie. Andrzej Łapicki w 1953 r. Oprócz studiów na konspiracyjnym Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej występował także w podziemnym teatrze i walczył w Powstaniu Warszawskim. Gdy złapali go Niemcy, musiał kopać własny grób. Ocalał cudem — zdołał uciec, kiedy zrobiło się zamieszanie. — Byłem też blisko środowiska "Sztuki i Narodu", przyjaźniłem się z Tadeuszem Gajcym. Tłumaczył mi, że nie ma nic piękniejszego, niż zginąć dla ojczyzny. Nie zgadzałem się z tym. Lubiłem życie. Nie tylko ja. Bo choć była wojna, bawiliśmy się, piliśmy wódkę, tańczyliśmy, kochaliśmy się — powiedział w "Rzeczpospolitej". Największe zainteresowanie wzbudzało jednak życie uczuciowe aktora. Szczególnie w jego ostatnich latach. Co bezpieka miała na Mieczysława Voita? Aktor latami mieszkał z żoną w teatralnej garderobie "Pewnie starzy żyjący kumple mi zazdroszczą" — Cała Polska zna mój ostatni samobójczy krok, to znaczy pojęcie za żonę młodej dziewczyny. W sędziwym wieku dałem sobie prawo do myślenia o przyszłości. Pewnie starzy żyjący kumple mi zazdroszczą — miałem wiele głosów aprobujących, że to wspaniałe — powiedział w rozmowie z dziennikarką "POLITYKI" w listopadzie 2009 r. Foto: Radek Pietruszka / PAP Andrzej Łapicki z żoną Kamilą Mścichowską-Łapicką w 2010 r. Po tym jak w 2005 r. odeszła pierwsza żona Łapickiego zdruzgotany aktor wycofał się z życia publicznego aż na cztery lata, zaszył w swoim mieszkaniu i jak sam tłumaczył, miał "okres szlafrokowy". Z dołka wyciągnęła go młodsza o 60 lat Kamila Mścichowska, poznana w redakcji miesięcznika "Teatr", do którego pisał felietony. — Po trzech miesiącach od głębokiego spoglądania sobie w oczy byliśmy parą — powiedział Łapicki w wywiadzie. Ich związek, a później ślub — głównie ze względu na tak dużą różnicę wieku — wzbudziły ogromne kontrowersje. — Bez aprobaty mojej córki Zuzi byłoby nam znacznie ciężej. Historyczne zdanie: jeśli tato jest szczęśliwy, to i ja jestem! – uchroniło nas przed małżeńskim falstartem. Nigdy jej tego nie zapomnimy — zdradził w wywiadzie z Edytą Gietką. Foto: mwmedia / MW Media Andrzej Łapicki z żoną Kamilą Mścichowską-Łapicką w 2009 r. Ostatecznie małżeństwo okazało się rozczarowaniem. — Wychodziła rano, wracała wieczorem, zachłysnęła się karierą, którą zaczęła robić dzięki jego nazwisku. Musiał zamawiać taksówkę, żeby jeździć na dializy — mówiła "Faktowi" osoba z otoczenia aktora. Po śmierci aktora okazało się, że nie uwzględnił drugiej żony w testamencie. Andrzej Łapicki przez lata walczył z chorobą nerek. Mimo to śmierć aktora była dla wielu dużym szokiem. Zanim odszedł, powiedział córce, że chciałby zostać pochowany obok swojej pierwszej żony na warszawskich Powązkach — tak też się stało. Zmarł we śnie w swoim mieszkaniu 21 lipca 2012 r. Miał 88 lat. Kobiety, które odczarowywały ponurą rzeczywistość PRL-u. Wielkie diwy minionej epoki "Kochałyśmy się w nim wszystkie" Z pierwszą żoną łączyła go wyjątkowa relacja. Byli razem 58 lat i choć aktor wdawał się w liczne romanse, nigdy nie planował rozwodu. Andrzej Łapicki i Zofia Chrząszczewska poznali się w 1947 r. w warszawskim klubie "Albatros". Zofia była młodą wdową po baronie Lauberze i matką rocznego synka, Grzesia. Z Andrzejem Łapickim pobrali się jeszcze w tym samym roku. Aktor usynowił chłopca i nadał mu swoje nazwisko. Kilka lat później na świecie pojawiła się ich wspólna córka, Zuzanna. — Żona żyła tylko moim życiem, nie pracowała. Przed wojną to się nazywało, nawet było napisane w paszporcie, "przy mężu" — wspominał w swojej książce "Po pierwsze, zachować dystans". Foto: Maciej Belina Brzozowski / PAP Ewa Błaszczyk i Andrzej Łapicki podczas spektaklu Teatru Telewizji pt. Burza w 1980 r. Żona była jego najbliższym przyjacielem i przymykała oko na liczne romanse męża. — Miałem pewne przyzwolenie na szaleństwa, na życie nocno-knajpiane. Poza tym nigdy nie pytała mnie, dokąd idę, skąd wracam i dlaczego o tak późnej godzinie — wyznał. Jego nazwisko łączono z wieloma pięknymi aktorkami: Elżbietą Czyżewską, Beatą Tyszkiewicz, Anną Nehrebecką, Ireną Karel, Gabrielą Kownacką. Po latach okazało się, że Łapicki romansował także z jedną ze swoich studentek — ponad 30 lat młodszą Ewą Błaszczyk. — Miałam chyba 22 lata, kiedy zakochałam się bez pamięci w starszym ode mnie mężczyźnie. Miał ułożone życie, żonę i dwoje dzieci. To trwało blisko cztery lata. Wiedziałam, że nasza miłość nie miała przyszłości — napisała w swojej biografii Beata Tyszkiewicz. Foto: PAP / PAP Kalina Jędrusik i Andrzej Łapicki w 1960 r. Choć żona tolerowała zdrady Łapickiego, kiedy pojawiało się niebezpieczeństwo, że mąż ją porzuci, postanowiła działać. Sławomir Koper w książce "Zachłanne na życie" ujawnił, że żona Andrzeja Łapickiego doniosła Służbie Bezpieczeństwa na Elżbietę Czyżewską. — Żyła z Fordem, żyła z Kutzem, teraz sypia z moim Andrzejem. To bardzo dobrze robi w środowisku sypiać z modnymi mężczyznami — napisała w donosie, który do dziś znajduje się w archiwach IPN. Foto: Andrzej Rybczyński / PAP Andrzej Łapicki podczas 85-lecia Teatru Polskiego w Warszawie rozdaje autografy młodym adeptkom sztuki aktorskiej. — Kochałyśmy się w nim wszystkie. Studentki szkoły teatralnej, aktorki, wszystkie kobiety w Polsce. (...) był symbolem światowości, elegancji, taktu, wolności osobistej — napisała na swoim blogu Krystyna Janda. Z kolei Łapicki tak wspominał jej egzamin do szkoły teatralnej. — Tak się złożyło, że prowadziłem jej ostatni egzamin. Mówiła jakiś monolog z "Niebezpiecznych związków". Poprosiłem, żeby usiadła naprzeciwko mnie i nie recytowała, ale wyznała mi swoją miłość prywatnie. (...) Zrobiła to od razu świetnie, aż za świetnie, może zbyt erotycznie — opisał Łapicki, jednocześnie podkreślając, iż jedna z wykładowczyń poczuła się na tyle zgorszona, że zażądała... zmiany egzaminatora. Janda i tak została przyjęta. Foto: Witold Rozmysłowicz / PAP Andrzej Łapicki na planie filmu "Naprawdę wczoraj". — Pamiętam, jak kiedyś narzekał na bezsenność, więc poradziłam mu, żeby przed snem liczył swoje blondynki. "Nie zasnąłbym do rana" — jęknął — wspominała miłosne podboje ojca Zuzanna Łapicka.
W ramach jubileuszowego przejazdu ulicami miasta do pokonania będzie 16-kilometrowa trasa. Z okazji urodzin - organizatorzy przygotowali dla uczestników kilka niespodzianek. Jakich? Zwracają uwagę na zbyt małą ilość ścieżek rowerowych i zbyt wysokie krawężniki. To organizatorzy i uczestnicy Rzeszowskiej Masy Krytycznej, którzy już od 15 lat dbają o to, by rowerzystom w Rzeszowie jeździło się lepiej. W tym miesiącu Masa Krytyczna obchodzić będzie swój jubileusz, w związku z czym, wyjątkowo w sobotę 30 lipca, zaplanowany jest specjalny przejazd ulicami miasta z niespodziankami. - Wydaje się, że „ledwie wczoraj” obchodziliśmy 10-lecie Masy Krytycznej, a w tym roku mamy już 15-lecie tej imprezy. Dla mnie jest to tym bardziej ciekawe, że pierwsza Masa przejechała przez miasto, kiedy miałem 10 lat, a teraz, po 15 latach jestem jej przewodniczącym - wspomina Marcin Bonowicz, kierownik przejazdu. Nad Polskę nadciąga fala upałów Co zaplanowała Rzeszowska Masa Krytyczna na swój jubileusz? Podczas lipcowego, jubileuszowego przejazdu do pokonania będzie 16-kilometrowa trasa, która tradycyjnie wystartuje z rzeszowskiego Rynku. Mniej więcej w połowie, organizatorzy przewidzieli dla uczestników trzy niespodzianki – pierwsza w postaci „regeneracyjnego postoju” przy ul. Architektów, druga - lokalizacji mety przejazdu i trzecia - atrakcje po przejechaniu całej trasy. Zbiórka na Rynku o start przejazdu o godzinie 15.
Data utworzenia: 6 maja 2020, 5:00. – Ten utwór to taki powiew optymizmu – mówi kompozytor Adam Sztaba, aranżer nowej wersji utworu Bajmu „Co mi Panie dasz”. W nagraniu utworu wzięło udział 16 gwiazd i 732 muzyków. W ciągu pięciu dni nową wersję na kanale YouTube obejrzało już ponad trzy miliony osób. Sztaba w rozmowie z Faktem opowiedział, jak stworzył hit, który podbił serca Polaków w czasie pandemii koronawirusa! Adam Sztaba Foto: FAKT: Skąd pomysł na nagranie nowej wersji utworu Bajmu „Co mi Panie dasz” w niezwykłej aranżacji? Adam Sztaba: Pomysł właściwie nie był szczególnie nowy, bo w tym czasie, w którym się znaleźliśmy, czyli odizolowania, sporo zespołów już nagrywało coś wspólnie. Próbowano synchronizować swoje siły i możliwości na odległość. Ale w naszym przypadku skala tego zjawiska przerosła nasze oczekiwania, bo nie spodziewałem się, że 732 osoby się do nas zgłoszą, żeby wziąć udział w tej internetowej akcji. Zdziwił pana tak duży odzew? – Zupełnie mnie zmiótł z ziemi. Nie spodziewałem się, że tyle osób zaangażuje się w to pospolite ruszenie. Bardzo przyjemny był odzew gwiazd, bo było ich aż 16. To jest krótki utwór i wokaliści pojawiają się dosłownie na jedno, dwa zdania. I cieszę się, że tak ochoczo zareagowali. Sami się nie spodziewali efektu i reakcji. A te od słuchaczy są wyjątkowo emocjonalne: miałem ciarki, utwór wycisnął mi wszystkie łzy, nie przespałam pół nocy, słucham tego trzeci dzień. Trudno było to wszystko skoordynować? – Jedni nie wiedzieli o drugich. Instrumentaliści nie wiedzieli, że akompaniują gwiazdom, a gwiazdy nie wiedziały, że będzie to orkiestra złożona aż z 732 osób. Trzymałem to mocno w tajemnicy. I w trakcie kiedy instrumentaliści nagrywali utwór, to gwiazdy dopiero dosyłały swoje materiały, więc nagrywali swoje głosy do innego podkładu niż ten, który słychać w finalnej wersji. Muszę wspomnieć o dwóch mistrzach w dziedzinie montażu wideo i dźwięku. Reżyser wideoklipów Jacek Kościuszko i reżyser dźwięku Leszek Kamiński podjęli się karkołomnej pracy: nałożenia, zmiksowania i poukładania ogromnej ilości materiału. Ale zgodzili się? – Jacek Kościuszko jak go zapraszałem, był na Mazurach bez internetu i kiedy się zorientował, jaka jest skala zjawiska, że są to 732 osoby i 300 gigabajtów danych, to przede wszystkim nie wiedział, jak ten materiał ściągnąć w tym miejscu, gdzie był. Znalazł źródło internetu i dopiero mógł zacząć był taki konglomerat niesamowitych ludzi: amatorów i profesjonalistów. Jest też 9-letnia dziewczynka, chyba najmłodsza uczestniczka tego pospolitego ruszenia. Ona wzięła udział ze swoim tatą, z którym nagrała też filmik wspólnie i oddzielnie. Bardzo dzielnie do tego podeszli. Takie zwarcie szyków i zwarcie sił oraz pokazanie, że niezależnie od zamknięcia w domach jesteśmy i nie zapominamy o tym, że możemy się czymś dzielić. Ile czasu to wszystko zajęło? – Muzycy mieli sześć dni, żeby wysyłać swój film. Musieli nauczyć się swojej partii zapisanej w nutach i zagrać ją do podkładu z metronomem. A były osoby, które odkurzyły instrumenty po kilku latach. Dla niektórych to nie było takie proste technologicznie. Ale wszyscy podeszli do tego rzetelnie i z wielkim przejęciem. Przez sześć dni spływały zgłoszenia, a potem przez dwa tygodnie wspomniani Leszek Kamiński i Jacek Kościuszko ogarniali całość. Na samym końcu zlepiło się to w ogromną dawkę emocji, bo te 732 osoby i 16 gwiazd skumulowały się w kulę o niezwykłym ładunku. Warto było wykonać tak ciężką pracę w krótkim czasie? – Często powtarzam, że żałuję, iż wszyscy nie mogą zobaczyć tych pojedynczych filmów z bliska, bo w klipie są one są małymi kwadracikami. Miałem szansę przyjrzeć się temu zaangażowaniu, temu niezwykle poważnemu podejściu do nagrania, bo to widać na twarzach wszystkich osób. A to z pewnością przyczyniło się do końcowego spodziewałem się takiego odzewu widzów, bo jednak ludzie się dzielą, na tych którzy wolą cieplejsze brzmienia, mocniejsze, rockowe, jazzowe czy klasyczne. A tu jest jeden wspólny odzew, że to coś fantastycznego. Jestem poruszony. A Beata Kozidrak wokalistka Bajmu nie została zaproszona do udziału w tym projekcie? – Była. Beata Kozidrak dała miejsce innym. Powiedziała, że była w tej piosence słyszana wiele razy przez wiele lat i teraz daje szansę innym. A, jak powstanie efekt finalny, to opublikuje go w swoich mediach społecznościowych. Tak też wczoraj zrobiła z komentarzem, że jest bardzo szczęśliwa, że jej twórczość stała się ponadczasowa. Dlaczego akurat ten utwór? – Ten utwór komentuje dzisiejszą niepewność, stan zawieszenia, ale i jednoczy nas. Poza tym nieznani akompaniują gwiazdom. Nagle wszyscy stajemy w jednej dużej orkiestrze i niezależnie od tego, czy jesteśmy amatorami, czy profesjonalistami, gramy razem. Muzyka jest jedna. Nikt z artystów nie odmówił udziału w tym projekcie? – Nie. Wszyscy, do których zadzwoniłem bardzo ochoczo do tego podeszli. Zresztą nie byłem w stanie zaprosić więcej osób, gdyż nie byłbym w stanie dać wszystkim jakiejś partii wokalnej. To dosyć krótki utwór z niedużą ilością tekstu. Skąd wybór takich, a nie innych artystów? – Chciałem, żeby były różnorodne głosy. I mocne, i bardziej pastelowe jak Dorota Miśkiewicz czy góralskie jak Sebastian Karpiel-Bułecka. Lubię mocne głosy jak Piotr Cugowski, Kasia Wilk czy Ania Karwan, i takich jest tu najwięcej. W tym towarzystwie wokalnym niespodzianką jest Cleo. Ona jest świetną wokalistką, a poza tym, to ona była pierwszą wykonawczynią tego utworu, bo ten aranż powstał rok temu. Cleo go wykonała jako pierwsza na koncercie poświęconym 100-leciu Powstania Wielkopolskiego na stadionie w Poznaniu. A dopiero teraz nadarzyła się okazja, żeby zrobić z tego zbiorowy utwór. I świetnie się udał, bo po kilku dniach już ponad trzy miliony obejrzało go w internecie. – Jesteśmy zdumieni wszyscy i robimy łączenia na żywo z artystami, bo chcemy przybliżyć tę historię, żeby widzowie mogli dowiedzieć się, jak to powstawało. Efekt chyba rzeczywiście zdumiał wszystkich, bo jakaś ogromna fala energetyczna popłynęła. To kumulacja emocji wielu ludzi. Utwór „Co mi Panie dasz” napisała w 1982 roku wokalistka zespołu Bajm Beata Kozidrak. Poza zespołem z Lublina w przeszłości tę piosenkę wykonywali także Edyta Górniak, duet Gaba Kulka & Czesław Mozil czy Dawid Podsiadło wraz z Tomaszem Organkiem w ramach trasy „Męskie Granie”. W czasach pandemii COVID-19 utwór zyskał kolejne wykonanie. Zobacz także: 60. urodziny Beaty Kozidrak. Tak zmieniała się przez ten czas Kozidrak wyda swoją biografię. Znamy datę jej premiery Kozidrak radzi. To pomoże w walce z koronawirusem /2 Adam Sztaba Andrzej Marchwiński / Adam Sztaba stworzył nową aranżację utworu "Co mi Panie dasz" zespołu Bajm /2 Adam Sztaba Aleksander Majdański / W projekcie wzięło udział ponad 700 muzyków i 16 znanych wokalistów Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
miałem 10 lat tekst